Przybornik
Kosmos
Our planet

NIEZAPOMNIANA PODRÓŻ

 

Na urodziny dostałem teleskop, dzięki któremu mogę oglądać gwiazdy, a przede wszystkim nocne niebo.

        Pewnego razu w gwieździstą noc, śniło mi się, że patrzę w teleskop. Nagle zauważyłem na niebie bardzo ostre światło. Przyglądałem się mu z zaciekawieniem. - Co to może być za zjawisko? - zastanawiałem się.

- Może to gwiazda spada z nieba? - pomyślałem.

Jasność zbliżyła się do Ziemi i nagle zrozumiałem. To statek kosmiczny!!! Taki, jaki widziałem do tej pory, tylko w filmach, wyświetlanych w Planetarium.

Statek wylądował nieopodal lasu, w pobliżu mojego domu. Byłem bardzo ciekawy i szczęśliwy. Nie ukrywam, że poczułem też strach. Jednak moja fascynacja Kosmosem wzięła górę. Przełamałem strach i po prostu poszedłem przyjrzeć się z bliska temu pojazdowi.

         Był okrągły i cały błyszczał. Wyglądał, jakby zrobiony był z folii aluminiowej. Miał dwa okienka i drzwi. Za oknem zauważyłem jakąś postać. Po chwili drzwi pojazdu otworzyły się i ta sama postać, ubrana w błyszczący kombinezon z kapturem, przywitała mnie grzecznie, prosząc o wodę.

- Nie bój się! Jestem Aris. Przyleciałem w pokojowym celu. Nic ci nie grozi. Zabrakło mi wody i dlatego musiałem lądować. Nie doleciałbym do mojej planety, którą jest  Mars. - powiedziała spokojnym głosem dziwna postać z długimi wąskimi uszami.

Postanowiłem jej pomóc zatankować wodę. Bardzo ciekawiło mnie wnętrze tego pojazdu. Po uzupełnieniu wody pojazd był gotowy do odlotu. Postać w błyszczącym kombinezonie podziękowała mi za życzliwość i oznajmiła, że na Ziemi bardzo jej się podoba, że nie pierwszy raz jest u nas. Zawsze, gdy odwiedzała naszą planetę, przyjmowano ją serdecznie i miło. Powiedziała, że dobrzy ludzie zamieszkują Ziemię.

Bardzo zaskoczyły mnie te słowa, ale jeszcze bardziej następne:

- Czy byłeś kiedyś na Marsie? - zapytał Marsjanin.

- Nie, nigdy? - odpowiedziałem.

- Może chciałbyś polecieć ze mną w taką kosmiczną podróż? - zaproponował Aris.

Obawiałem się, że mogę już nie wrócić z powrotem. Jednak chęć zwiedzenia Kosmosu zdominowała mnie. Przyjąłem zaproszenie Marsjanina, który zapewnił mnie, że po tej podróży szczęśliwie wrócę na Ziemię.

Wsiadłem do pojazdu kosmicznego, w którym było bardzo dużo przycisków, guzików i panowała cisza. Usiadłem w wygodnym fotelu, przypiąłem się pasem bezpieczeństwa i polecieliśmy.

 

      Za oknem widziałem bardzo dużo gwiazd, planet, wyglądały bajecznie. Następnie przelecieliśmy bardzo blisko Księżyca. Była to ogromna, srebrna kula. To tutaj stanęła noga pierwszego człowieka w Kosmosie.

Nagle usłyszałem, że zbliżamy się do planety Mars, która była miejscem zamieszkania mojego nowego kolegi. Zaniemówiłem z wrażenia.

 - Spełnia się moje ogromne marzenie! - pomyślałem.

Zawsze pragnąłem zobaczyć, jak wygląda "Czerwona Planeta".

         Szczęśliwie wylądowaliśmy na jednym z wygasłych wulkanów. Przed opuszczeniem pojazdu kosmicznego Marsjanin poprosił mnie, abym nałożył na siebie specjalny skafander, który znajdował się w skrytce nad moim fotelem. Zabrałem aparat fotograficzny i wyszedłem na zewnątrz.

Wszędzie dookoła panowała cisza. Było ciepło, ale nie dostrzegłem żadnej roślinności, nawet ździebełka trawy. Wokół, tylko czerwone pagórki i wzgórza. Ogromne kamienne wzniesienia z kraterami i pozostałościami po wulkanach. Żadnych zwierząt, ptaków, owadów.

 Za pobliskim wzgórzem mieszkał Marsjanin. Aby dojść do tego miejsca, musieliśmy przejść przez szeroki wąwóz. Szło się bardzo lekko, a nawet unosiłem się nad powierzchnią. Wcale nie czułem zmęczenia. Mogłem nawet „koziołkować”. To było bardzo przyjemne uczucie.

Gdy byliśmy już w pobliżu wzgórza, usłyszałem straszny huk, a potem poczułem uderzenie w głowę i na chwilę straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, zobaczyłem średniej wielkości kamień. To był niewielki meteoryt, który spadł mi na głowę. Marsjanin powiedział, że na jego planetę bardzo często spadają meteoryty.

Wiedziałem, że są to drobne skały jakiegoś ciała niebieskiego. Do tej pory widziałem je tylko w Planetarium. Przypomniałem sobie słowa z oglądanej prezentacji, że najwięcej meteorytów krąży między orbitami Marsa i Jowisza. Muszę zatem uważać i mieć otwarte oczy wokół głowy.

Kiedy dotarliśmy za wzgórze, moim oczom ukazało się miasteczko, w którym żyli Marsjanie. 

 - Czy na Marsie też są państwa ? - pomyślałem i zapytałem o to Arisa.

 Okazało się, że mają tylko jedno miasto.

Wszyscy mieszkańcy byli podobni do siebie, zarówno pod względem wzrostu, wyglądu i ubioru. Żyli w zgodzie i przyjaźni. Nie znali kłótni ani sprzeczek, nie było wojen. W domu Arisa było bardzo przyjemnie. Poczęstowano mnie tradycyjnymi marsjańskimi potrawami. Były to różnokolorowe pasty, które smakiem odpowiadały naszym ziemskim potrawom. Były tylko mniej słone. Dowiedziałem się, że od wielu tysięcy lat Marsjanie przywożą na Marsa pokarm z Ziemi.

Przed odlotem zrobiłem dużą ilość zdjęć i zabrałem ze sobą kilka kamyków.

Nadszedł czas powrotu. Poprosiłem Arisa, żeby w drodze powrotnej przeleciał przez Drogę Mleczną. Zgodził się bez wahania. Wystartowaliśmy. Ciężko było opuszczać ten inny, dziwny, ale jakże piękny świat.

         Po chwili wlecieliśmy już w Drogę Mleczną. Oczywiście mleka tam nie było, tylko biała poświata, z której można było podziwiać wszystkie planety Układu Słonecznego. To niesamowite wrażenie. Planety wyglądały jak błyszczące kółeczka. Byłem bardzo szczęśliwy, że mogłem podziwiać piękno Kosmosu, ponieważ zawsze marzyłem o takiej podroży.

Co było dalej? Tylko to, że ...

- „Tomku, już pora wstawać!” - usłyszałem głos mamy.

To była najwspanialsza podróż i mam nadzieję, że polecę tam jeszcze nie raz.

 

Pytania do tekstu:

1. Co zobaczył przez teleskop Tomek?

2. Kto i po co przyleciał statkiem kosmicznym?

3. Jak wyglądał Aris?

4. Co zaproponował Marsjanin Tomkowi?

5. Co zobaczył Tomek w Kosmosie?

6. Jakie wrażenie zrobił na nim Mars?

7. Co zobaczył Tomek w drodze powrotnej?

8. Jak zakończyła się podróż Tomka?