Przybornik
W krainie dinozaurów

WĘDRÓWKA KORYTKA cz. 2

 

 

Mijały miesiące, Korytek został sam. Był już prawie dorosłym dinozaurem. Z wszystkimi żył w zgodzie i lubił dalekie wędrówki. Potrafił bardzo szybko biegać i zawsze pamiętał o słowach mamy.

Pewnego dnia postanowił, że chce zobaczyć świat. Wziął swój plecak i ruszył w drogę.

- Dokąd idziesz Korytku?- zapytał Iguanodon.

Iguanodon to potężny dinozaur, który porusza się na dwóch i czterech łapach. Madużą, wysoką, wąską głowę z zębami roślinożernego gada. Iguanodon, tak jak Korytek potrafił szybko biegać. Często urządzali sobie wspólne wyścigi. Bardzo to lubili.

- Ciekawy jestem świata - odpowiedział Korytek.

- Nie będziesz tęsknił za przyjaciółmi? Za naszymi wyścigami? - zapytał Iguanodon.

 - Będę, ale teraz chcę poznać świat. Wrócę do was, obiecuję. Urządzimy sobie wtedy, najdłuższe wyścigi - zapewnił przyjaciela Korytek.

Dinozaur ruszył w drogę. Po tygodniu dotarł w bardzo kolorowe miejsce, gdzie rosły barwne krzewy i kwiaty wabiące owady. Były wśród nich małe i duże, czerwone, żółte niebieskie, białe i różowe rośliny. Korytek nigdy takich nie widział.

- Jak tu pięknie i cicho. Pachnie miodem, wanilią, pomarańczą i cytryną. To doskonałe miejsce na odpoczynek - zachwycał się Korytek.

Nagle oczy dinozaura zatrzymały się na dziwnej roślinie. Miała długie, wąskie i spiczaste tuby drobnych, fioletowych kwiatków, na których siedziały motyle. Korytek przypomniał sobie, że kiedyś o takich roślinach opowiadała mu mama, nazywała te rośliny budlejami. Mówiła, że jest to krzew motyli. Wabi on motyle i inne owady, ponieważ w jego kwiatach kryje się nektar, z którego pszczoły wytwarzają miód.

Obok budlei rosły tam również, różnego rodzaju i koloru magnolie, które miały duże, piękne i pachnące kwiaty.

Korytek położył swój plecak na kamieniu. Zjadł posiłek z gałązek, trawy, skrzypu i paproci. Następnie położył się w cieniu pod drzewem i smacznie zasnął.

Obudził go ryk dochodzący z drugiej strony jeziora. To ryczałkompsognat, jeden z najmniejszych dinozaurów. Ten drapieżnik osiąga tylko 1 metr długości.

Miał krótkie, trójpalczaste przednie nogi, długi ogon, który umożliwiał mu utrzymanie równowagi w czasie biegu. Kompsognat to równie dobry biegacz jak Korytek. Ma dużą, wąską głowę i małe, ale bardzo ostre zęby.

Korytek nie miał ochoty spotkać się z tym dinozaurem, dlatego ruszył dalej na północ.

Przez wzniesienia dotarł do morza. Pierwszy raz w swoim życiu zobaczył tak ogromną powierzchnię wody. W ciepłych wodach żyły ryby, rekiny, wieloryby.

 

Gdy przysiadł na piasku, zobaczył pływające w wodzie zwierzęta, dużo ich było, jedne pływały pod wodą, inne wyskakiwały nad wodę. W pewnej chwili, szczególną uwagę Korytka zwrócił olbrzymi stwór morski, który zaopatrzony był w ostre kły i ogon.

- Czy to może być tak potężny krokodyl? - pomyślał Korytek.

Nie, to nie był krokodyl, tylko Mosazaur, który miał 9 m długości. Ślizgał się przez wodę jak wąż .O mało co, a zderzyłby się z olbrzymem Długoszparem, nazywanym też rekinem słonecznym, ponieważ lubił wygrzewać się na słońcu tuż pod powierzchnią wody. Obserwowany przez Korytka olbrzym właśnie wygrzewał w słońcu. Był bardzo długi i szarobrązowy. Grzbiet miał czarny, pysk krótki z szerokim otworem gębowym wyposażonym w dużą ilość zębów. To spokojny, łagodnie usposobiony i niegroźny olbrzym, do momentu jak nie zostanie zaatakowany. Długoszpar nie zwrócił nawet uwagi na Mosazaura i zaczął bawić się w wodzie. Wyskakiwał ponad powierzchnię wody, a następnie płynął z dużą prędkością rozdzielając fale na pół. Korytek z zachwytem przyglądał się tym popisom olbrzyma, jednak postanowił nie wchodzić do wody, był bardzo ostrożny. Pamiętał, co obiecał mamie.

Nagle zauważył przed sobą małej wielkości jajo, które dziwnie się ruszało.

- Co to może być? - zaciekawił się dinozaur.

- Pierwszy raz widzę jajo z dziurą -  zastanawiał się Korytek.

- Poczekam i zobaczę, co będzie się działo - pomyślał i usiadł obok jajka.

Nie zobaczył jednak, ponieważ w tym czasie zbliżał się do niego żółw gigant, który zaczął wydawać dziwne dźwięki. Korytek musiał uciekać, groziło mu niebezpieczeństwo.

Żółw gigant, to wszystkożerny żółw. Ma masywne szczęki, zjada niewielkie mięczaki, mniejsze żółwie, jaszczurki, a nawet krokodyle. To było jego jajo, z którego właśnie wykluwał się mały żółwik.

W tej samej chwili nad głową korytka przeleciał Pteranodon. Jeden z największych latających gadów Jego tułów nie przekraczał rozmiarów indyka, wyróżniały go potężne skrzydła, których rozpiętość wynosiła 8 metrów. Pteranodon szybował ponad taflą wody i łapał z niej ryby.

Niedaleko jajka żółwia Korytek zauważył Owiraptora, który miał mocny dziób z jednym zębem umieszczonym w szczęce górnej. Jego ciało pokryte było piórami. To właśnie on wykradał jaja i żywił się nimi, dlatego nazywano go złodziejem jaj. Nie zaatakował jednak tego jaja, ponieważ wystraszyła go zbliżająca się potężna mama żółwia. .Korytek oddalał się od tego urokliwego miejsca.

            Przed nim rozpościerał się cienisty, wilgotny, bagnisty las, w którym naprawdę było niebezpiecznie. Żyły tam różne gatunki jaszczurek, węży, krokodyli, żmij.

- Tu jest bardzo niebezpiecznie, muszę stąd uciekać -  postanowił Korytek.

- Chyba wrócę do swoich przyjaciół. Tak za nimi tęsknię - myślał dinozaur.

 Wycofując się z tego terenu, zauważył Korytka bardzo groźny krokodyl i przyczaił się na niego za drzewem. Korytek wziął swój plecak i ruszył odważnie w drogę powrotną. Zbliżając się do drzewa, nagle poczuł, że wznosi się ku górze.

- Co się dzieje, dlaczego siedzę na drzewie? - zastanawiał się wystraszony Korytek.

 

To Diplodok, jeden z największych zwierząt świata, chwycił go i posadził wysoko na drzewie, a wściekły krokodyl ze złością bardzo głośno zaryczał.

Ten wielki dinozaur roślinożerny o niezwykle długiej szyi z maleńką głową i bardzo długim ogonem uratował mu życie. Jego długość ciała sięgała do 27 metrów, wysokość ok. 7 metrów. Długa szyja i ostre zęby umożliwiały mu zrywanie liści z drzew i krzewów. Do obrony przed napastnikami lub innymi zwierzętami służyły mu ostre pazury na przednich kończynach oraz ogon jako bicz.

Diplodok zawsze mówił, że nie musi wchodzić do lasu, aby się najeść. Potrafi dosięgnąć liści z pewnej odległości. Tym też sposobem dostrzegł grożące Korytkowi niebezpieczeństwo i postanowił mu pomóc.

Obok Diplodoka zatrzymał się jego krewny Apatozaur, który zestawił Korytka z drzewa na ziemię. Był to potężny, ale bardzo łagodny olbrzym. Korytek podziękował dinozaurom za ocalenie mu życia i postanowił, że czas wracać do domu.

Daleka była droga powrotna i bardzo niebezpieczna.

Nastała noc. Dinozaur postanowił położyć się w spokojnym i zacisznym miejscu. Ledwie zdążył zasnąć, obudziło go straszne sapanie, poderwał się na równe nogi i zamarł. Przed nim stał groźny drapieżnik Allozaur. Miał dużą, wyposażoną w bardzo ostre zęby głowę, potężne tylne nogi, trójpalczaste kończyny przednie, małych rozmiarów oraz długi, ciężki ogon.

- Już po mnie!!!!! - krzyknął Korytek … aż tu nagle usłyszał głośny trzepot skrzydeł i nim się obejrzał był już nad oceanem. To znajomy Pterodaktyl przybył mu z pomocą.

- Jestem uratowany - pomyślał i powiedział

- Dziękuję Pterodaktylu. Uratowałeś mi życie - dziękował Korytek

- Uchroniłem cię przed złym Allozaurem, bo jesteś przyjaznym dinozaurem, nikomu nie zrobiłbyś krzywdy. Dokąd cię zanieść? - zapytał Pterodaktyl.

- Chciałbym wrócić do domu. Dość mam już zwiedzania świata. Chcę zobaczyć przyjaciół - powiedział Korytek.

- Zaniosę cię do domu, tylko trzymaj się mocno - odpowiedział Pterodaktyl.

Poszybowali wysoko nad chmurami, by za chwilę zlecieć w dół. Lecieli nad ogromną wodą, która jeszcze piękniej wyglądała z wysoka, lecieli nad lasem, łąką i górami. Korytkowi bardzo podobało się latanie. Zobaczył tyle wspaniałych widoków, które na zawsze zostały mu w pamięci.

Korytek wrócił do swojej krainy, bogatszy o doświadczenia, wrażenia i przyjaciół. O wszystkim postanowił opowiedzieć Awimimkowi i Iguanodonowi. Długo, bardzo długo rozmawiali, bo przyjaźń jest większym skarbem od wielu innych rzeczy, które nas w życiu spotykają. Doświadczył tego Korytek w czasie swojej wędrówki. Zrozumiał, że szczęścia nie należy szukać daleko. Ono może być blisko nas. Bycie dobrym, zawsze przyciąga do nas dobro. Jeżeli my dajemy innym dobre słowo, swoją pomoc, w zamian otrzymujemy to samo. Przekonał się o tym Korytek, kiedy dwa razy został uratowany.

Podczas tej wędrówki mały dinozaur bardzo wydoroślał, zrozumiał, że chce pomagać wszystkim. Znalazł swoje powołanie i miejsce na ziemi. Już nie jest sam.

 

Pytania do tekstu:

1. Gdzie wybrał się Korytek?

2. Jaką krainę odwiedził jako pierwszą?

3. Kogo spotkał Karytek nad morzem?

4. Kto uratował dinozaura przed krokodylem?

5. Kto pomógł wrócić Karytkowi do domu?

6. Czego nauczyła Korytka ta wyprawa?

7. Wyszukaj w tekście zdań, które są przesłaniem opowiadania.