WĘDRÓWKA KORYTKA cz. 1
Dawno, dawno temu, około kilkaset milionów lat temu, Ziemia wyglądała inaczej. Pomiędzy morzami i górami, w pięknej krainie, na baśniowej wyspie rosła bujna roślinność. Była wszędzie, w pobliżu wód, jezior, rzek i bagien. Wśród tej roślinności, w ciepłym, słonecznym klimacie, żyły różne zwierzęta, małe i olbrzymie, drapieżne i łagodne, futrzane, pierzaste, ryczące, miauczące czy gęgające, każde wyjątkowe. Były to dinozaury, które zamieszkiwały również inne kontynenty. To najwspanialsze stworzenia w historii naszej planety. Przemieszczały się, jedne - na czterech, inne - na dwóch potężnych łapach, skakały, fruwały, biegały czy pływały. Część z nich żywiła się pędami roślin, dlatego nazywano je roślinożernymi. Te zaś, które jadły mięso nazywano mięsożernymi. Wśród nich żyły też zwierzęta, które zjadały wszystko, co spotkały po drodze, dlatego nazywano je wszystkożernymi.
W tym pięknym, baśniowym miejscu zamieszkiwał młody Korytozaur, zwany Korytkiem. Miał łuskowatą skórę, grzebień w kształcie hełmu, bardzo duże uzębienie, służące do żucia twardych roślin.
Zjadał gałązki, szyszki, pestki roślin. Jego kończyny przednie miały cztery palce, a tylne tylko trzy. Miał długi, ciężki ogon.
Korytek był dinozaurem bardzo przyjaznym dla innych zwierząt. Lubił przebywać wśród swoich krewnych i znajomych. Mieszkał ze swoją chorą mamą. Opiekował się nią, przynosząc jej pożywienie. Lubił wędrować po okolicy z mamą, ponieważ przy niej czuł się bezpiecznie.
Pewnego razu, w bardzo słoneczny dzień, wybrał się Korytek sam do lasu. Wchodząc w głąb lasu, po drodze spotkał Awimima.
Awimim, swoim wyglądem przypominał strusia, był jednak znacznie mniejszy. Miał krótką i wysoką głowę z nozdrzami cofniętymi do tyłu i z bezzębnym dziobem, jego przednie kończyny, choć zbyt krótkie, aby mogły służyć do latania były pokryte piórami. Awimim bardzo szybko biegał, ale nie latał. Był roślinożerny, nie gardził też owadami i małymi gadami.
- Witaj Korytku, co tutaj robisz sam?- zapytał Awimim
- Wiesz, przyszedłem po pokarm dla mamy, która bardzo źle się czuje - odpowiedział Korytek
W tej części wyspy, wśród rosnącej roślinności przeważały ogromne skrzypy i paprocie.
Miały one różną wielkość i kształt w tym tropikalnym, gorącym i wilgotnym klimacie. Rosły na suchym kamienistym podłożu, w wodzie, a także na pniach i gałęziach drzew.
- Są bardzo smaczne, nazrywam ich dla mamy - powiedział Korytek.
- A ty nie jesteś głodny? - zapytał Korytek -Awimima.
- Jestem, ty na pewno też, więc usiądźmy i zjedzmy trochę. Później pomogę ci nazrywać paproci dla twojej mamy - zaproponował Awimim.
- Dobrze, tylko nie za długo, bo tutaj jest niebezpiecznie. Mama zawsze mi powtarza, że tam gdzie jest jedzenie są i inne dinozaury - ostrzegał Korytek.
- Masz rację. Zabierajmy się do pracy - zaproponował Awimim.
Nagle w oddali rozległ się straszny huk i ryk. Korytek nie miał wątpliwości, to były odgłosy zbliżającego się Tyranozaura.
- Tyranozaur - wrzasnął mały dinozaur.
- Ten Tyranozaur? Mięsożerny drapieżnik, dwunożny z masywną głową utrzymywaną w równowadze przez długi ogon?! Jeden z największych znanych drapieżników lądowych wszech czasów?! - zapytał z przerażenia Awimimek.
- Tak ten, właśnie ten. Musimy uciekać, bo grozi nam niebezpieczeństwo - powiedział bardzo wystraszony Korytek.
- Uciekajmy!- krzyknął Awimimek
Dinozaury biegły, co sił w nogach. Udało się im uciec, ale liście paproci zostały w tamtej części wyspy. Korytek z Awimmikiem nie mogli już wrócić, dlatego ruszyli w dalszą drogę.
Przed nimi ukazały się wysokie drzewa palmo-podobne zwane benetytami. Były to drzewa o palmowych liściach. Miały pnie walcowate lub kuliste, rzadko rozgałęzione. Pod takimi drzewami odpoczywały zwierzęta.
Dinozaury spokojnym krokiem minęły zwierzęta, które dziwnie im się przyglądały i dotarły do bagien, przy których rosły wysokie trawy.
- Nie martw się Korytku. Może zaniesiemy twojej mamie trawę, też jest smaczna - zaproponował Awimim.
- Masz rację. Zerwijmy trochę dla mamy - powiedział Korytek.
Dinozaury zrywając trawę zauważyły rosnące w pobliżu miłorzęby. Miłorzęby to wysokie drzewa z bardzo smacznymi liśćmi.
- Weźmiemy kilka gałązek miłorzębu. Mama tak je lubi - oznajmił Korytek.
- Popatrz Korytku, tutaj rosną te drzewa, które mają igły. Lubię jeść z nich smaczne szyszki, ale nie ławo się je zrywa - smucił się Awimim.
- Po szyszki przyjdziemy jutro, musimy iść, zrobiło się późno - odpowiedział Korytek.
- Wiem, szkoda, ale tutaj jest tak ładnie - smucił się Awimim.
Dinozaury wróciły do domu, gdzie mama Korytka czuła się bardzo źle. Nie mogła jeść i była bardzo słaba.
- Co będzie z moim synkiem, jak ja odejdę z tego świata? Czy poradzi sobie w życiu sam? martwiła się mama Korytka.
- Mamo, jestem przy tobie. Proszę zjedz coś. Przyniosłem ci trawę i liście miłorzębu, te które tak bardzo lubisz - zachęcał Korytek
- Syneczku, dziękuję ci za twoje dobre serce, ale nie mogę już nic jeść. Proszę cię, pamiętaj to, co zawsze ci powtarzałam. Bądź ostrożny, czujny i zawsze okazuj dobre serce innym - powiedziała mama.
- Wiem mamo, zawsze o tym pamiętam - powiedział Korytek i mocno przytulił się do mamy.
Pytania do tekstu:
1. Kim był Korytek?
2. Kto był jego przyjacielem?
3. Gdzie wybrały się dinozaury?
4. Kogo spotkały dinozaury podczas zbierania paproci?
5. Czy dinozaury przyniosły pożywienie dla mamy Korytka?
6. Jakich rad udzieliła mama Korytkowi?
