WEHIKUŁ CZASU
„ Sali i ja”
Pewnego razu kiedy bawiłem się u dziadka w garażu, zauważyłem dziwną rzecz. Była złota i duża. Wyglądem przypominała mi stary zegar.
- Co to jest? – zapytałem dziadka.
- To cenna rzecz, o której opowiem Ci, kiedy będziesz starszy – odpowiedział dziadek.
Długo zastanawiałem się, co to może być i do czego służy. Postanowiłem to sprawdzić.
Następnego dnia, kiedy dziadek poszedł do sklepu, udałem się do garażu, by bliżej przyjrzeć się, tej dziwnej maszynie.
Z bliska nie przypominała zegara. Z przodu miała licznik czasu i pokrętło. W środku znajdował się wygodny fotel i rączka. Taka jak w osobowych samolotach. Za fotelem umieszczony był duży talerz, który mógł się kręcić. Pomyślałem, że to może być śmigło.
Postanowiłem wejść i usiąść w tej dziwnej maszynie. Nagle zaciekawił mnie zielony guzik, który kształtem przypominał żyrafę. Dotknąłem go delikatnie, a maszyna zaczęła wirować. Przestraszyłem się i zamknąłem oczy.
Kiedy je otworzyłem zobaczyłem, że nie jestem w garażu dziadka, tylko na pustyni. Wysiadłem z maszyny i postanowiłem trochę się rozejrzeć. Było bardzo gorąco i upalnie.
Nagle usłyszałem jakieś krzyki. Udałem się w tym kierunku. Kiedy wszedłem na wysoką górę piasku zobaczyłem piramidy. Wtedy zrozumiałem, że jestem w Egipcie, w kraju, do którego tak bardzo chciałem pojechać.
Nie zastanawiając się dłużej, postanowiłem zwiedzić piramidy. Kiedy byłem już blisko, znowu usłyszałem dziwne krzyki, które wydobywały się z wnętrza piramidy. Znalazłem wejście i wszedłem do środka. Przede mną ukazał się długi korytarz labiryntu. Szedłem nim i szedłem, aż zobaczyłem drzwi, zza których wydobywało się światło. Zajrzałem do środka i zobaczyłem…
- O rany duch !!! – wrzasnąłem.
- Ooooooooooooooo- wrzasnął duch.
Zacząłem uciekać, ale duch był szybszy. Zatrzymał mnie.
- Nie bój się – powiedział.
Trzęsłem się ze strachu. Przede mną stał duch, a przecież duchy nie istnieją?
- Nie zrobię Ci krzywdy. Jestem najsympatyczniejszym duchem na świecie – odezwał się znowu.
- Jak masz na imię? – zapytałem drżącym głosem.
- Nazywam się Sali Alibali – przedstawił się duch.
- A Ty jak się nazywasz?- zapytał.
- Karol Kowalski – odpowiedziałem już pewniej.
- Co tu robisz? Jak do mnie trafiłeś? – zapytał.
Opowiedziałem mu o wehikule czasu dziadka i o tym, że zawsze marzyłem zwiedzić piramidy.
Sali zaproponował mi, że spełni moje marzenie i oprowadzi mnie po piramidach, ale w zamian ja muszę zabrać go do mojego świata. Sali już tyle tysięcy lat mieszka w piramidach, że bardzo chciałby zobaczyć inny świat.
Zgodziłem się na tę propozycję, bo bardzo polubiłem tego duszka.
Sali opowiedział mi o wszystkich tajemnicach, które kryją piramidy. Zaprowadził mnie w najbardziej niedostępne miejsca w Egipcie.
Kiedy zobaczyłem już wszystko, zaproponowałem Saliemu podróż powrotną. Razem udaliśmy się do wehikułu czasu. Usiadłem znów w wygodnym fotelu i nacisnąłem zielony guzik. Sali usiadł na moim ramieniu. Maszyna zaczęła wirować, a my zamknęliśmy oczy.
Kiedy wehikuł przestał drżeć, wiedziałem, że dolecieliśmy na miejsce. Otworzyłem oczy…
- O rany! – wrzasnąłem.
To, co zobaczyłem, to nie był garaż dziadka, a…
Ale to już inna historia, o której opowiem następnym razem.
Pytania do tekstu:
1. Co znalazł Karol w garażu dziadka?
2. Jak wyglądała maszyna, którą znalazł chłopiec?
3. Do czego służyła ta maszyna?
4. Kogo spotkał Karol w Egipcie?
5. Jak nazywa się osoba, która tworzy jakieś urządzenia?
